my...
zabijamy samych siebie
w ofierze własnym bogom
nie wrażliwi na innych
po co?
podobno mamy wierzyć w anioły
iść do nieba...kochać...
czemu?
my...
przywiązani prymitywizmem
do własnego ograniczenia
inni nazwali nas
my też się tak nazywamy
znikają powoli
w swoim oświeceniu gubią światło
ciemność
rozświetlona innością ich serc
w domu płaczę
oni tego nie widzą
dlatego piszą, że nic nie czuje
jestem zły
to widzi każdy
tak
namaluje swoje uczucia
i uczucia innych
nie myślcie o mnie
jestem...a może mnie nie ma?
powinienem być inny
nie potrafię
umiem natomiast powiedzieć,
że was nienawidzę,
zamknąc oczy
i otworzyć jutro na pustyni,
którą sam sobie stworzyłem
w środku waszego ogrodu
powszechnie zwanego miłością
czytasz?
czy wystarczająco się różnimy?
widzę...
to chyba za dużo
nie powinienem...
zamilknę i powiem "kocham"
to wystarczy?
nie?
to jeszcze zapomnę o złym świecie
i zbuduję sobie wieżę,
bede wysoko na fundamentami....
tylko czego?
siebie?...ciebie?...a może Jej...o którą jestem tak przeraźliwie zazdrosny...
napisane... kiedyś...dzisiaj tak aktualne...to właśnie...dla Ciebie...wczoraj na gg....obiecałem...