paź 27 2002

...forgotten tale...


Komentarze: 18

tak więc chciałaś mnie zniszczyć...teraz krwawię...to boli...kurcze się...dopóki nie stanę się mały...nikt nie rozumie mojego bólu...topię się w lustrze...NIECH ODDA MI MOJE ŻYCIE!

...coś się kończy...spotkałem Twoje demony na swej drodze...wybijały się pośród ludzi...

brak miłosierdzia i zapomnienia...zużyłem się w moich snach.... pokaż mi co potrafisz....nie mów żebym się odpieprzył...nie pociągasz mnie...jesteś dla mnie NICZYM!

...teraz chcesz znać odpowiedź?...wymazałaś moje imię...jak zapomniany pomnik...ciągle jestem samotny...w środku nocy...

wiesz co?

...Utopia spłonęła...płomienie zgasły...pozwól żeby pustka zajęła się mną...mam z nią wiele wspólnych tematów...

łamiąc zasady...ocalałaś...kradzież gwiazd stała się twym nawykiem...dnieje...umieram...wszyscy powoli stają się dzicy...trudno im bedzię równać z Tobą...

moje ciało zabierało zbyt wiele miejsca...na waszej ziemi...

100.000ofbarbarians : :
28 października 2002, 18:28
Nie wiem co mam powiedzieć i nie hcodzi tu o moje odczucia po przeczytaniu notki, tylko tego co jest w komentarzach. Po czyjej stać stronie? Nie wiem i nie chcę wiedzieć, ja będe stał z boku, zawshe z boku i popatrzę jak będą się mordować, kłócić, nishczyć(Nie wiem czy można powiedzieć że się kogoś rozumie lub nie, przynajmniej nie w tym wypadku - chyba)...... Co do notki, nie washej, nie twojej....... nashej ziemi to jest twój błąd, nie hcesh chyba być człowiekiem, starash się być kimś innym, odludkiem, kimś kto nie należy do żadnej rasy i organizacji. PozdroofkA
28 października 2002, 18:12
robie sobie tydzien przerwy jeśli chodzi o blogi (a przynajmniej tydzień przerwy dla twojego bloga). może jak wroce bedzie tu jakoś sympatyczniej
28 października 2002, 16:06
wpadlam powiedziec Ci dzien dobry...czasami slowa sa nie potrzebne...
28 października 2002, 15:47
nasze kropki...przygarnij kropka normalny!;)...nie bedzie tu nikt na Ciebie naskakiwal...wiesz..dzis jest dzien pokoju...w moim swiecie:P... secretgarden: stoisz po moje stronie...ech...i znow ssie zakres mojego slownictwa konczy...chce cos powiedziec a nie potrafie napisac...:-* wielorybnica: z jakiego powodu...?
nienormalny
28 października 2002, 15:13
metafizyczne.....(wasze ulubione kropki).....
28 października 2002, 00:09
ok, ok... tylko nie naskoczcie teraz na biednego normalnego...
27 października 2002, 21:12
od kiedy wieloryby maja rece...?? :) Kochany 100.1000...az za dobrze Ciebie rozumiem...i stoje po Twojej stronie jak nic!! :)
27 października 2002, 21:06
ręce mi opadają.
27 października 2002, 19:38
normlany: dlatego wlasnie czasem sie usmiecham... roznica zdan...to jest cos co czeto mnie nakreca... klapouszek: "...take my hand come back to the land...let`s get away just for a few day(s)" pozwolilem sobie zacytowac...
kłapouszek
27 października 2002, 18:58
znowu jakbym zmalała po przeczytaniu twojej notki-chyba będę się musiała przezwyczaić...
mam wrażenie, że bardzo się mylicie tak oceniając tą notkę, jednak ja tam dużo(czyt.prawie nico) mogę i pewnie niewiele więcej rozumiem z tego cio chciał przekazać autor, ale podoba mi sie ta cześć treści którą zrozumiałam(trochę namieszałam).Wydaję mi się jednak,iż troche rozumiem bo swój ból mogłabym ubrać w te same słowa
Na czyjej ziemi?- na mojej mógłbyś położyć jeszcze z kilkanaście swoich odwłoków, pamiętaj że zawsze będe pamiętała o TAKICH postaciach jak ty, bo uważam, że warto...., pa pa
27 października 2002, 18:18
jezeli pisze o wlasnym smutku, ubierajac go nawet najpiekniejsze ze slow - wspominam... a wspomnienia kogos, kogo sie utracilo - bola... wiec - piszac o wlasnym smutku zaczyna mnie bolec i cierpie jeszcze bardziej niz na poczatku... - jedynie ide moim tokiem rozumowania... jednemu cos moze szkodzic a innemu pomagac...
27 października 2002, 17:53
normalny: czemu mialbym tu nie odpowiedziec? wiec odpowiedz jest jedna... to mi pomaga...pisze tutaj... to co jest ...rozmawiam z wami...staram sie nie zameczac...wyrzucam z siebie gniew, smutek... powoli wyzbywam sie tego...nie nakrecam sie... moim celem nie jest zabicie sie wlasnym smutkiem, wyrwanie sie...to jest trudne...moze kiedys sie uda.... secretgarden: dziekuje...a tez...i wogole...
27 października 2002, 17:39
mowie na podstawie swoih zachowan... kiedys zaczalem sporo pisac na pewien temat - analizowalem ten temat na wszystkie strony... oczywiscie mowilem sobie, ze to mi pomaga i tak dalej... ale bylo na odwrot - jeszcze bardziej sie w swoim smutku zaglebialem... i wiem, ze tak dosyc czesto jest... wiec sie pytam - szczerze odpowiedz BardzoDlugiNick... przyznaj sie - nakreca Cie pisanie takie, czy NAPRAWDE sie odreagowujesz/pomaga Ci... (oczywiscie nie musisz tu odpowiadac - tylko sobie samemu)
27 października 2002, 17:07
nie prawda...moze wlasnie w ten sposob sobie pomaga...probuje zmusic siebie do jakiegokolwiek funkcjonowania...gorzej by bylo jak by sie zamknal.tak na dobre w swoich myslach.gdy cierpie,mowe o tym najblizszej mi osobie.wtedy czuje ze troche tego ciezaru jest mniej.troszeczke...ale zawsze mniej...
27 października 2002, 16:14
dokładnie!

Dodaj komentarz